
Na początku była zwykła. W zasadzie bardziej nijaka z niby ekspresu: czarna z ledwo spienionym mlekiem w kubku z promocji.
Później przyszedł czas na cappuccino z posypką...i nie wierzę, że tak było.
Wreszcie przyszedł czas na espresso - w wakacje...długie dni, lenistwo i mnóstwo osób delektujących się małą czarną, na placu. Na placu, którego nigdy nie zapomnę. Kiedyś tam wrócę.
I te klimaty, wakacje, ludzie, którzy przychodzą tylko dla niej. Siedzą i delektują się. Potem przyszedł czas na jak podano, w czym...
A może kawiarnia w miejscu gdzie czas wolniej płynie.... Na Pradze. Zatrzymaj się zanim pójdziesz za daleko.
4 Pokoje to takie marzenie - spełnione, ale są następne.








